16 stycznia 2011

Trzęsienie ziemi

…Chłodna, niezbyt zbita masa ciąży mi w rękach. Z lekkim „plasknięciem” upuszczam ją na toczek. Zimną wodą oblewam ręce. W mistycznej ciszy dotykam gliny. Oczy są niepotrzebne, wręcz je zamykam. Dotyk odgrywa główną rolę. Załatwia wszystko. Ludzie naokoło mnie znikają. Nagle jestem sama. Ja, koło garncarskie, ten kawałek gliny i powietrze unoszące się w pracowni. Naciskam przycisk, który sprawia, że toczek ożywa. Wszystko wiruje. Atmosfera staje się tak gęsta, że można w niej spokojnie zawiesić jedną z prac Gabrysi Kiełczewskiej-Słowikowskiej. Zaczyna się „walka” z surowcem. Wygładzanie, formowanie. Każdy ruch ma znaczenie. Gwałtowność może zniweczyć całą pracę…

„Ceramika nauczyła mnie cierpliwości i pokory. Pokazała, jak ważne jest wyciszenie się, skupienie”. Słowa Gabrieli Kiełczewskiej-Słowikowskiej są jednoznaczne. Artystka prowadząca warsztaty artystyczne w ramach Akcji Sztuki>Nowe to osoba, która przekonała się na własnej skórze, jak bardzo sztuka może wpłynąć na człowieka. Zmienić dosłownie całe życie. Bo jak już się coś robi, to powinno się w to angażować całym sercem. Inaczej nie ma sensu. Nie biec przez temat na łeb, na szyję, byle skończyć. Całą tę pasję i olbrzymie zaangażowanie czuć było podczas spotkania z panią Gabrysią. Zarówno w części teoretycznej, jak i w praktycznej. Gdy z żywą radością w oczach opowiadała o rodzajach ceramiki, możliwościach jej wypalania, metodach starych i nowych. Pomyśle i projekcie, lepieniu, suszeniu, wypalaniu, szkliwieniu, pracy z ogniem. A wszystko przedstawione tak barwnie, tak różnorodnie, że człowiek nawet gdyby chciał, to i tak nie oderwałby się od tego, co się działo. Pani Gabrysia zaraża swoją pasją, mówi nie tylko ustami, ale całą swoją osobą. Łącznie z pracami, które wykonuje. W końcu towarzyszą jej one codziennie. I to nie tylko w pracowni! Miseczki, filiżanki, czy zwariowane czajniki są na każdym kroku. Mówią za autorkę, chwalą się swoimi kształtami i kolorami. Wypychają brzuszki do przodu, zalotnie lśnią w świetle. Z przyjemnością bierze się je do ręki. Odwdzięczają się gładkim dotykiem i subtelnością tworzywa. Aż nachodzi ochota, żeby zaadoptować jedno z milusińskich. Albo samemu spróbować stworzyć takie cudeńko.

Było to możliwe w drugiej części spotkania, która miała charakter czysto praktyczny. „Koło garncarskie to metoda trudna do nauczenia, ale jak już się załapie, na czym polega, to idzie gładko. Ja osobiście bardzo lubię pracować na toczku, w końcu robię to praktycznie codziennie”. Uczestnicy mieli okazję do posmakowania tego sposobu. Zabawa zaowocowała nawet dwiema, całkiem niezłymi, miseczkami. Oczywiście, należy pamiętać, że proces tworzenia jest dopiero na wstępnym etapie. Dopiero za kilka dni będzie można powiedzieć, co w rzeczywistości wyszło z prób tworzenia. Niestety, a może stety, urok ceramiki polega na tym, że na każdym odcinku drogi do końcowego efektu może on ulec zniszczeniu. Trzeba być niezwykle uważnym i precyzyjnym. Gdy chcemy coś stworzyć, zaczyna nam zależeć i automatycznie rośnie w nas determinacja. Dążymy do celu. Potrafimy być opanowani, stres się redukuje. Ceramika i modelowanie są przecież wykorzystywane w medycynie jako doskonała forma terapii. Czy to jako antystresowe zajęcia dla dorosłych, czy też pomagające poznać inny świat lekcje dla niepełnosprawnych dzieci. Już w czasie jednych warsztatów można było wejść w tę magiczną krainę. Poczuć dłonią dotyk ziemi.

Całe spotkanie było przeplatane barwnymi anegdotkami pani Gabrysi. A to na temat studiów, a to szkoły. Absolwentka Kruczka bardzo dużo opowiadała o swoich perypetiach z chemią, o planach, które nie weszły w życie, palcu bożym, który zdecydował o jej pierwszym kontakcie z ceramiką. Spotkanie przebiegło niezwykle miło i stanowczo za szybko. Na szczęście zawsze będzie można tam wrócić, wystarczy zadzwonić do artystki i umówić się z nią na warsztatowe spotkanie.

…Przyciskam rękę mocniej do gliny. Czuję jej ciepło. Jest niezwykle podatna, posłuszna. Ruchy są płynne. Niebywale wolne. Czuje specyficzny zapach, glinę pod paznokciami. Wir wciąga, sprawia, że będziesz chciał tam przyjść jeszcze raz i jeszcze…
Agata Kołodziejczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz