31 stycznia 2011

Do ostatniego kęsa

Ferie i szkoła. Te dwie kwestie d e f i n i t y w n i e się wykluczają. Ale nie dla uczestników warsztatów dziennikarskich w ramach Akcji Sztuki>Nowe. Na zajęcia przyszła solidna grupka młodzieży. I to zarówno na te z Jarosławem Jędrysikiem, jak i z Arkadiuszem Trzebuniakiem! Chyba jedynie ten właśnie aspekt - stała widownia - łączy oba spotkania. Pod innymi względami warsztaty skrajnie się od siebie różniły.

Pierwsze odbyło się spotkanie z Jarosławem Jędrysikiem. Redaktor naczelny „Echa” poprowadził warsztaty na temat felietonu. Zadanie miał o tyle łatwe, że sam co tydzień pisze teksty tego typu. Jednak jak sam przyznał, może jedynie połowę zaliczyć do kategorii „felieton”. A wszystko dlatego, że jest to naprawdę trudna forma. Dowiedzieliśmy się, jaką musi mieć budowę i co ją charakteryzuje. Jak tłumaczy sam Jędrysik, „felieton musi budzić skrajne emocje, niech wkurza lub budzi do refleksji. Powinien być iskrzący, a  przy tym luźno napisany. Jakby od niechcenia”. Słowem - dostaliśmy teorię w pigułce. Teraz cała sztuka polega na tym, żeby samemu próbować pisać tego typu artykuły. I na dodatek robić to z sensem. Myślę, że zadanie mamy ułatwione. Znając teoretyczną podstawę, możemy dodać coś od siebie i tworzyć osobiste formy. Te, które będą przesiąknięte naszym stylem i poglądami.

Warsztaty z Arkadiuszem Trzebuniakiem miały zupełnie inny charakter i inny temat. Motywem przewodnim była recenzja, ale poruszonych zostało także wiele innych kwestii. Spotkanie było podobne do akademickiego wykładu. Jednak nikogo to nie powinno dziwić, w końcu Trzebuniak to doktorant w Zakładzie Poetyki Historycznej i Sztuki Interpretacji Uniwersytetu Śląskiego. Zapoznaliśmy się z teorią dotyczącą recenzji i prześledziliśmy szereg przykładów. Praktycznie zdanie po zdaniu, bardzo szczegółowo. Były to teksty samego prowadzącego, które zostały nagrodzone m.in. w Ogólnopolskim Konkursie na Recenzję Filmową. Przy okazji zostaliśmy zachęceni do brania udziału w tego typu konkursach - i według mnie jest to naprawdę dobry pomysł. W końcu i tak nie chodzi o to, żeby od razu coś wygrywać, ale żeby mieć cel i pisać na konkretny temat, szkolić warsztat. A spróbować zawsze warto.

Były to już ostatnie warsztaty dziennikarskie w ramach tegorocznej Akcji Sztuki>Nowe. Ostanie, ale za to do ostatniego kęsa wartościowe. Patrząc  z perspektywy czasu, śmiało można powiedzieć, że opłacało się przychodzić. Cały cykl spotkań składa się na jedno słowo - szansę. Zarówno tę w kwestii pisania i szlifowania swoich umiejętności, jak i tę odpowiedzialną za docieranie do samego siebie i szukanie swojej drogi. Myślę, że ci, którzy z niej nie skorzystali, mogą naprawdę pluć sobie w brodę. Drugim wyjściem jest obudzenie się i skorzystanie z warsztatów w następnej edycji Akcji Sztuki, bo na szczęście „nie ma czegoś takiego jak jedyna i niepowtarzalna szansa. Życie zawsze daje nam drugą możliwość”.

Agata Kołodziejczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz